To nowa książka, właśnie wydana przez Fraszkę. Napisana z pasją. W sposób jasny i przekonywający opowiada, jak dziecko z Zespołem Aspergera czuje się w szkole i które sytuacje i okoliczności, dla innych oczywiste i bezdyskusyjne, urastają w jego oglądzie świata do rangi strasznych problemów nie do pokonania. Dziecko zachowuje się wówczas w sposób dla otoczenia trudny i niezrozumiały, ale po przyjrzeniu się powodom tego zachowania okazuje się, że jest to zwykle jedyny dostępny dla niego sposób okazania tego, że bez pomocy i zrozumienia sobie nie poradzi. A otoczenie – jeśli zna przyczyny – zwykle może skutecznie pomóc.
Książka bardzo cenna dla nauczycieli i opiekunów, którzy mają w klasie takiego dzieciaka. Autor doskonale zna problemy i przyczyny i przekonywająco je opisuje. Książkę czyta się jak powieść, którą przeczytać warto.
Przeczytaj fragment:
Pierwszy dzień w szkole
Drugi września – pierwszy dzień w szkole integracyjnej. Dwie nauczycielki (w klasach integracyjnych jest dwóch nauczycieli) zabierają swoją maleńką klasę na spacer po szkole. Jest to ze wszech miar godne polecenia i pochwały. Dzieci oswajają przestrzeń.Zapoznają się z nowym miejscem, poznają lokalizację ważnych drzwi w szkole … ruch sprzyja zmniejszeniu stresu. Słowem, same zalety. Tylko że podczas rekonesansu nauczycielki gubią chłopca z Zespołem Aspergera. Po pewnym czasie i poszukiwaniach udaje się go znaleźć, ale jest on w bardzo złym stanie. Ten dzień jest dla niego stracony. A szkoła, oswajana na różne sposoby przez rodziców, stała się dla niego jeszcze bardziej nieprzyjaznym miejscem.
Szkoła
Jedno zdarzenie, a tylu dotyka spraw. Można się pokusić o stwierdzenie, że szkoła dla człowieka z ZA to zwykle najgorsze doświadczenie w życiu. Tak naprawdę nic mu tam nie sprzyja. Stąd nie ma ono
w szkole dobrych dni w takim znaczeniu, jak inne dzieci. Dni są co najwyżej znośne. Sukcesem bywa zwyczajne przetrwanie dnia!
Dla większości uczniów szkoła kojarzy się (pozytywnie) z możliwością interakcji z rówieśnikami – rodzą się znajomości, przyjaźnie. Pojawiają się możliwości wspólnego działania, czy to w zabawie, czy
w sporcie, czy w nauce. To daje dzieciom frajdę – wpływa także stymulującona ich rozwój… Tu w tej wyliczance warto się zatrzymać. Ponieważ w przypadku dzieci z ZA te pozytywy szkoły są (lub zwykle
stają się) jej mankamentami.
Popatrzmy na szkolę oczami dziecka z ZA. Już sama myśl pójścia w miejsce nieprzyjazne i nieprzewidywalne z w miarę przewidywalnego i zwykle przyjaznego domu, jest dużym stresem. Dziecko się „nakręca”, korzystając ze swoich negatywnych doświadczeń lub nawet z wyobrażeń. Nie jest mu łatwo zracjonalizować swoje związane ze szkołą lęki. Zwłaszcza że w jego przypadku te lęki są jak najbardziej uzasadnione. Wszystko to jest poparte dużą wyobraźniąi raczej niepozytywnym patrzeniem na świat.
Pamiętajmy, że dziecko ma w sobie doświadczenia z przedszkola, które także niekoniecznie muszą być pozytywne. Podążając do szkoły, dziecko widzi zwykle nieciekawy budynek w szarym kolorze
z wieloma oknami. Wie, że każde okno to klasa, a każda klasa to tłum innych dzieci i nauczyciel, który nie do końca wiadomo czego od niego chce. Bo wyraża się nieprecyzyjnie, często zmienia zdanie…
(To w wariancie pozytywnym. Bo może się zdarzyć że, delikatnie mówiąc, nauczyciel nie będzie jego sprzymierzeńcem.) Każde zaś inne dziecko może potencjalnie go skrzywdzić. Często widzi tłum dzieci bawiących się na boisku. Słyszy krzyki (dzieci z ZA są często nadwrażliwe słuchowo). W szkole tłum dzieci jest już pewny. Pewny jest także ogromny hałas, zgiełk i chaos (ludzie z ZA dobrze się czują w środowisku uporządkowanym – więc znów uwarunkowanie niepomyślne). A to wszystko dodatkowo przyprawione świdrującym i ogłuszającym dźwiękiem dzwonka, który nawet ludzi nie dotkniętych nadwrażliwością może doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji nerwowych.
Po wejściu do szkoły zwykle należy się skierować do szatni, zlokalizowanejna ogół w dość mrocznej piwnicy. Miejsce to jest zwyklepozbawione odpowiedniego nadzoru i stwarza szerokie możliwości
do dręczenia przez inne dzieci. Nie zawsze musi to oczywiście mieć miejsce. Ale wystarczy, że tego typu incydent zostanie w pamięci (nawet dotyczący kogoś innego – zaobserwowany czy zasłyszany)
i już wyobraźnia i nastawienie do świata spowodują, że miejsce to będzie postrzegane jako jeszcze bardziej nieprzyjazne. A przebywaniew nim spowoduje dodatkowy stres. Nawet gdyby jakimś cudem nie było takich bezpośrednich obciążeń, to samo przebywanie w głośnym, pełnym biegających, wrzeszczących,rzucających butami czy czymś tam jeszcze dzieci, jest wystarczająco traumatyczne. Klasa zwykle liczy od kilkunastu do kilkudziesięciu uczniów. Każdy jest inny. Dzieci zachowują się nieprzewidywalnie. Są nietolerancyjne. Często złośliwe, mściwe. …
ISBN 978-83-63766-57-3